Lipiec 2017 r.
Rayan Al-Zahab, współzałożyciel GDG Coast Lebanon, mówi, że jego ulubionym elementem wszystkich wydarzeń są rozmowy po samym wydarzeniu oraz to, jak społeczności otwarcie rozmawiające o różnorodności mogą przyczynić się do wypromowania społeczeństwa. Porozmawialiśmy też z nią, żeby dowiedzieć się, co łączy programistów i bambus.
Rayan, dlaczego zostałeś organizatorem społeczności?
Chciałam zainteresować więcej kobiet działalnością IT i ułatwić im ten proces. Z własnego doświadczenia wiem, że czuje się trochę samotny, gdy nie ma rówieśników czy mentorów. Od stycznia 2016 roku oddział GDG liczy 158 osób. Są tu zarówno studenci, jak i doświadczeni programiści. Udział kobiet w naszych spotkaniach nie przekracza 35%.
Z których osiągnięć jesteś najbardziej dumny?
W 2016 roku zorganizowano i rozmawiałam na konferencji Google Developers Roadshow w Mekce w Arabii Saudyjskiej. Zorganizowaliśmy 2 osobne wydarzenia: tylko dla kobiet, a drugie tylko dla mężczyzn. Czułem się źle, ale przez kilka godzin zorganizowałem wydarzenie i udało mi się być jednym organizatorem, który mi pomagał. Kolejnym wyzwaniem był język. Chociaż kultura jest podobna, w Arabii Saudyjskiej uczą się w szkole arabskiego, a w Libanie język francuski/angielski. Musiałem więc przygotować słownictwo do prezentacji. Wszystko było tego warte ze względu na pozytywne opinie 50 uczestników. To tak, jakby lać wodę na pustyni. Pięć lub sześć z nich zgłosiło się do utworzenia nowego rozdziału Mekki GDG. Wspierałam ich też przy tworzeniu rozdziału WTM.
Wygląda na to, że wydarzenie było bardzo udane, ponieważ wspominałeś(-aś) o tym, że niektórzy uczestnicy chcieli zostać organizatorami. Jak ogólnie sobie radzisz z rozwojem rozdziałów?
Liban to bardzo mały kraj, więc trudno jest przyciągnąć nowych członków. Współpracujemy z innymi firmami z tego ekosystemu, takimi jak Libański Uniwersytet Amerykański, różnymi inkubatorami, takimi jak BDD czy ANTWork, aby przyciągnąć członków społeczności na nasze wydarzenia. Dbamy tylko o to, by nasze spotkania przyciągały różnorodną grupę odbiorców.
Zapewniamy studentom uniwersytetów własny oddział GDG w LAU. Mają podobną ramówkę i będą mieć miejsce na regularne, mniejsze spotkania na terenie kampusu. Oczywiście ryzyko obejmuje podział społeczności. Ale myślę, że mogliby się regularnie spotykać jako grupy uczniowe i wspólnie robić większe wydarzenia.
Związek z marką Google pomaga również w rozmowach z partnerami. Zorganizowanie wydarzenia, w którym biorą udział pracownicy Google, zwiększa wiarygodność tego wydarzenia. Współpracujemy też z niektórymi prywatnymi firmami. Słyszałem, że w jednej z nich spotkania GDG są wliczane do godzin pracy pracowników. Jeden z menedżerów powiedział mi, że jego programiści uczą się wielu przydatnych rzeczy. Zaproponowałem mu przygotowanie treści do warsztatów i bardzo się ucieszył. Moim zdaniem tak to robisz. Buduj relacje, które nawiążesz na bieżąco.
Jak decydujesz się na temat treści spotkań?
Na początku było to nie lada wyzwanie, ale okazało się, że określenie oczekiwań przed wydarzeniem naprawdę pomaga – nawet jeśli publiczność nie ma zróżnicowanej publiczności. Zorganizowaliśmy spotkanie poświęcone systemom uczącym się i ustaliliśmy, że pierwsza godzina będzie ogólnym wprowadzeniem nawet dla osób bez wiedzy technicznej (do tej części tworzyłem treści samodzielnie), a później zaczęliśmy zajmować się bardziej złożonymi treściami. Takie rozwiązanie sprawdzało się zarówno w przypadku młodszych, jak i starszych uczestników. Warto też podzielić spotkanie na prezentacje i ćwiczenia z programowania. Uczestnicy, którzy nie chcą uczestniczyć w ćwiczeniach z programowania, mogą przejść na sieć.
Czy stoją u Ciebie jakieś ciekawe wyzwania?
Chcę stworzyć samowystarczalny model operacyjny dla mojego oddziału. Chodzi o to, aby znaleźć członków, którzy zostaną organizatorami i prelegentami. Mamy kilkoro takich użytkowników i jesteśmy na dobrej drodze, ale jeszcze tego nie zrobiliśmy.
Czasami trudno jest też mówić o usługach i bonusach Google, takich jak bezpłatne subskrypcje usług, wiedząc, że nie są one jeszcze dostępne w Libanie.
W czym jesteś najlepsza?
Zawsze słyszę od innych ludzi: jestem dobry w przemówieniach publicznych i staję się naturalnym przywódcą. Żeby nie za bardzo się przygotowywać, dobrze się czuję. Na scenie jest dla mnie po prostu naturalne.
Życie w Libanie oznacza również konieczność akceptowania różnorodności ze względu na naturę. Jest wiele osób, które mają różne poglądy, a wywodzi się z 18 różnych środowisk religijnych, dzięki czemu uczysz się rozumieć różne punkty widzenia. Domyślałem się, że tak jest, dopóki nie poznałem społeczności, które są bardziej jednorodne.
Moją drugą pasją jest BambooGeeks. Tak bardzo wspieram ten projekt ze swoich oszczędności i wsparcia ze strony organizacji pozarządowej. Chcę wypełnić lukę między tym, czego zdobywasz na uniwersytecie, a faktycznymi potrzebami rynku. Deweloperzy (i ogólnie ludzie) muszą być jak bambusy – mieć możliwość rozwoju i zdobywania wiedzy, ponieważ branża IT nieustannie się zmienia. W przyszłości chcę, aby uniwersytety i firmy wspierały finansowo działalność związaną z działalnością BambooGeeks, a studenci tylko za zobowiązanie do udziału w kursie.
Wiele społeczności podejmuje takie wyzwania, jeśli chodzi o prowadzenie rozmów. Jakich narzędzi używasz, aby Ci pomóc?
Meetup.com to idealne rozwiązanie dla nas. Wysyłamy newsletter, raporty ze spotkań i zaproszenia do członków za pomocą Mailchimp.
Na co czekasz w najbliższej przyszłości?
W sierpniu Google zorganizuje w Libanie Women Techmakers Summit. Poprosimy 50 potencjalnych klientów WTM w Libanie oraz 20 pracowników Google. Uczestnicy poprowadzą większość sesji, warsztatów i prezentacji konferencji Arab Women in Computing (Arabskie kobiety w zakresie przetwarzania danych). Bardzo się tego cieszę.